Po raz kolejny o Śnieżce
 
Imieniny obchodzą:  

   

„Po raz kolejny o Śnieżce”

 

            Dawno temu, w pewnym kraju mieszkała królewna ze starym i macochą. Dziewczynka miała włosy koloru złota, a oczy jak błękit. Nazywano ją Śnieżka. Królewna miała dobre, tkliwe serce. Kochała ludzi, zwierzęta i kwiaty. Co dzień pomagała staremu ogrodnikowi w pielęgnowaniu królewskiego ogrodu, a ptakom sypała ziarno.

             Kiedyś zauważyła, że jej niania ma zniszczony beret. Nocą zabrała się do pracy - haftowała. Rano odnowiony, piękny beret był gotowy. Wiele radości sprawiła piastunce tym podarunkiem, ponieważ już tego samego dnia mogła ona iść do kościoła w swoim berecie.

Dumny był król z córki. Kochał ją dwór i poddani. Tylko królowa piękna, ale zła i próżna kryła w sercu gniew. Zazdrościła dobroci, a najbardziej urody pasierbicy. Co wieczór brała do ręki czarodziejskie zwierciadło i pytała: - Powiedz, cz jest ktoś na świecie piękniejszy ode mnie? A ono zawsze podpowiadało: - Nie tyś najseksowniejsza. Pewnego dnia przybył do zamku królewicz z sąsiedniego kraju z prośbą o pomoc. Oto bowiem wróg napadł na królestwo jego syna, niszczył wsie i miasta. Monarcha zwołał zaraz wojska. Daj mi na pamiątkę swoją spineczkę, Śnieżko! - Poprosił królewicz oczarowany jej urodą. - Ten talizman będzie mnie chronił przed mieczem nieprzyjaciela. - Rzekł na pożegnanie.

            Gdy król odjechał, zła władczyni rzekła: - Teraz ja tu rządzę! Ty, Śnieżko, będziesz od dziś jadać ze służbą. Królewna była szczęśliwa, że już nie będzie jadała z tą wiedźmą przy jednym stole. Śnieżka pomagała we wszystkich pracach na dworze. A to wodę nosiła albo nianię wyręczała w cerowaniu, a to znów prała bieliznę w strumieniu, a to w stajni sprzątała końskie kupy. Aż kiedyś, gdy królowa jak zwykle wzięła zwierciadełko, usłyszała: - Tyś piękna królowo jak słońce, jak gwiazdy. Lecz Śnieżka zgrabniejsza. Powie ci to każdy.

Rozgniewała się królowa. Wezwała swego strzelca i rzekła: - Rozkazuję ci zabić Śnieżkę! Jeśli tego nie zrobisz, głową zapłacisz! Strzelec zaprowadził królewnę do lasu. Na powitanie Śnieżki zbiegły się zwierzęta. A za drzewem strzelec powoli napiął cięciwę łuku... Nie wypuścił jednak śmiercionośnej strzały. - Uciekaj Śnieżko! - Zawołał. - Zła królowa kazała mi Cię zabić. Nie możesz już wrócić do zamku. - Śnieżka nie zwlekając, ruszyła przed siebie. Długo wędrowała lasem. Zapadł już mrok. W dali było słychać wycie wilków. Wreszcie ujrzała chatę. Zapukała - nikt nie odpowiedział. Waliła coraz mocniej i mocniej, aż zdenerwowana sforsowała drzwi i wbiła do środka. Kto tu może mieszkać? - Zdziwiła się Śnieżka. - Wszystko takie maleńkie. Ale jaki tu bałagan! Szybko ogarnęła izdebkę. Gdy już wszystko lśniło, usiadła przy stole, aby się trochę posilić. Ale tak zmęczona, że walnęła w kimono. Wkrótce do chatki wrócili jej mieszkańcy - siedem krasnali. Nie wierzyli własnym oczom, ujrzawszy taki porządek.

Kiedy Śnieżka opowiedziała, co ją spotkało, postanowili, że zostanie u nich. Krasnoludki skoro świt wychodzili do pracy w kopalni diamentów. Śnieżka zaś zajmowała się w tym czasie gospodarstwem. Prała majtki i skarpetki, sprzątała, gotowała. Dobrze im było ze sobą. Co dzień zanosiła im do kopalni gorący, pyszny obiad. A wieczorem czekała na nich w domu z gotową wieczerzą. Tymczasem król powrócił zwycięsko z wojny. Ale dowiedziawszy się o tajemniczym zniknięciu ukochanej córki, popadł w rozpacz. Płakał cały dwór. Tylko królowa cieszyła twarz. Kiedy swoim zwyczajem wzięła do ręki zwierciadełko, usłyszała: - W gęstym lesie Śnieżka z krasnalkami baraszkuje. To ona jest najseksowniejsza. - Co takiego? - krzyknęła królowa, więc ona żyje! Postanowiła sama zgładzić Śnieżkę. Przebrała się za przekupkę i opuściła zamek.

Śnieżka suszyła włosy w słońcu, gdy podeszła do niej handlarka. - Przyjmij ode mnie prezent piękna dzieweczko - rzekła i wsunęła królewnie we włosy zatruty grzebyk z napisem ''Made in China''. Ach, cóż się stało Śnieżce! - Rozpaczały po powrocie krasnoludki. Chciały przenieść ją do domu, gdy nagle grzebyk wypadł z włosów i królewna przebudziła się. Królowa dowiedziała się od zwierciadełka, że Śnieżka nie zginęła, znowu udała się do lasu.

- Przyszyj mi, dzieweczko, guzik - poprosiła.

- Chętnie ci pomogę, dobra kobieto - odparła Śnieżka. A wtedy starucha wsunęła jej na palec zatruty naparstek i księżniczka osunęła się na ziemię. Powracające z pracy krasnale znalazły ją. Jeden dostrzegł naparstek i natychmiast zerwał go z jej palca. Śnieżka ożyła. - Nie wychodź z domu, bo królowa może wrócić. - Rzekł.

Pewnego dnia Śnieżka usłyszała głos: - Podaj mi, śliczna panienko, kubek wody. Bardzo jestem spragniona. Królewna spojrzała i zobaczyła wieśniaczkę. Śnieżka ochoczo spełniła prośbę kobiety. W podzięce otrzymała od niej piękne jabłko. Lecz gdy tylko ugryzła kęs, padła na ziemię. Krasnoludki znaleźli jabłko i po zbadaniu go stwierdzili, że jest od Ruskich. Pogrążeni w rozpaczy, czuwali przy jej łożu. Tymczasem królewicz, dowiedziawszy się o zaginięciu Śnieżki, szukał jej po całym świecie. Wreszcie trafił do chatki krasnoludków. - Zawiozę ją do ojca - rzekł usłyszawszy o nieszczęściu. Lecz gdy wziął królewnę na ręce, potknął się na progu chatki i jabłko wypadło z jej ust. Śnieżka ożyła. Radości nie było końca! Zaraz ruszyli do pałacu jej ojca.

Jakaż była wesołość króla, gdy ujrzał Śnieżkę żywą i zdrową! Dowiedziawszy się o wszystkim, chciał srodze ukarać królową, ale nigdzie nie można jej było znaleźć. Monarchini ujrzała z okna komnaty Śnieżkę na dziedzińcu i przeraziła się ogromnie. Ze strachu i ze złości zbrzydła tak bardzo, że uciekła w gęsty las, by oko ludzkie już jej nigdy nie widziało. A w zamku odbyła się wkrótce uczta weselna, królewicz, bowiem pojął Śnieżkę za żonę. Zaproszono także krasnoludki. W królestwie zapanował entuzjazm. I żyli długo, i szczęśliwie.

 

Mirosław Chrząszcz


Autorzy: Kamil Każuch, Bartłomiej Osytek, Piotr Pańczyk.