|
|
„Książę na białym koniu”
Ten poranek niczym nie różnił się od innych.
Jak zwykle Tosia z rana szła po wodę. Na swoich barkach trzymała
jakże ciężkie dwa kubły. I jak zawsze podjechał do niej czerwony
samochód marki BMW. Dziewczyna nauczyła się nie zwracać uwagi na takich oprychów. Była ciągle ośmieszana wśród swoich rówieśników. Nie nosiła markowych ciuchów. Często przyodziewała sprany sweterek i powycierane, zacerowane jeansy. Antosię wychowywał jej ojczym. Matka małej zmarła, gdy miała 9 lat. Życie straciło dla niej sens. Czynności, które zazwyczaj sprawiały jej radość i przyjemność, przestały istnieć. Na dobre zamknęła się w sobie, a na innych ludzi przestała zupełnie zwracać uwagę. Tym razem zmieniło się coś w jej szarym, ciężkim życiu. Idąc drogą, słuchając drwin, dojrzała chłopca, który szedł w jej stronę pewnym, szybkim tempem. Gdy przechodził obok Tosi, usłyszał wszystkie okropne słowa płynące z ust trzech oprychów. - Poczekaj chwilę… -
powiedział delikatnym głosem do dziewczyny. – Ej ty! Chodź tu! Do
ciebie mówię! – wskazał na chłopaka siedzącego za kierownicą. –
Wyłaź! Tomek, bo tak nazywał się ten śmiałek, złapał się za miejsce, w które uderzył go wandal i odkręcając się, szybkim ruchem ręki połamał nos oprawcy. Chłopcy przyglądający się tej sytuacji z samochodu, nie czekając długo, wysiedli. Jeden z nich obezwładnił bohatera, a drugi kopnął go z całej siły w brzuch. Wybawca zajęczał w z bólu. - Nie! – krzyknęła Tosia. Próżno następnego dnia szukał jej na tej samej drodze. Dopiero kolejnego dnia sytuacja powtórzyła się. Zaczął myśleć, że piękna dziewczyna o lazurowych oczach i ciemnych włosach była tylko złudzeniem.
Wrócił do swych codziennych zajęć. Ćwiczył
konno. Bardzo lubił spędzać czas aktywnie, wieczory poświęcał
bilardowi, prawie każdego dnia rozgrywał kilka partyjek z tatą.
Weekendy spędzał na wsi, bardzo lubił zwierzaki. W ten sposób minęły
wakacje. Zaczął uczęszczać do szkoły,
jednak nikt nie znał Antoniny, która
miałaby piękne oczy i pachnące włosy. We wrześniu rozpoczął się
turniej jeździecki. Zawody były bardzo ważne dla chłopca. Tomek
dosiadł śnieżnobiałego konia. W wielkim skupieniu oglądał przejazdy
swoich przeciwników. Był pod wrażeniem klasy, jaką prezentowali.
Spojrzał z dumą na tor i ruszył. Pierwszą przeszkodę przeskoczył
bezbłędnie, następną tak samo. Na trzeciej jednak wyłamał się i
upadł dość nieszczęśliwie. Podnosząc się, ujrzał za płotem
dziewczynę. Nastolatka ta była znacznie wyższa i znacznie
piękniejsza od tamtej, którą widział ostatni raz przed domem.
Uśmiechnęła się w jego kierunku. Dwóch lekarzy podbiegło do jeźdźca,
jednak ten odepchnął ich i poszedł w stronę zielonookiej
dziewczynki.
Cezary Smardzewskii |
Autorzy: Kamil Każuch, Bartłomiej Osytek, Piotr Pańczyk. |